Ianis Hagi to ważna postać Rangers FC. Niekonwencjonalny na boisku, a przy tym obciążony presją nazwiska. W czwartek syn legendy rumuńskiego futbolu zmierzy się z piłkarzami Lecha Poznań.Transmisja szkocko-polskiej rywalizacji w TVP 2, TVPSPORT.PL, a także w aplikacji mobilnej.
– Chcąc być znanym piłkarzem, musisz się rozwijać i konsekwentnie postępować ze swoją karierą. Mówię o człowieku, który nie chce łatwej przygody. Zależy mu na wyzwaniach, zaliczaniu kolejnych testów. Dokładnie to ode mnie dostaje. Pojedyncze gole czy dobre mecze budują jego pewność siebie. Rozwija się, a najmocniej błyszczy, gdy rozgrywamy mecze w europejskich pucharach. Każdy we własnym tempie wracał do formy po przerwie związanej z pandemią. Teraz mogę mówić o piłkarzu zintegrowanym z zespołem, który ma wysokie umiejętności i może zaskoczyć obronę rywali w dowolnym momencie – opowiadał Steven Gerrard, trener Rangers FC. W przeszłości wybitny piłkarz wiele widział, a teraz w ten sposób opisuje Ianisa Hagiego, który presję poznał już jako dziecko.
Kiedy syn legendy zaczął stawiać pierwsze piłkarskie kroki, każdy jego ruch był dokładnie śledzony przez media i kibiców. Urodził się jeszcze w Stambule, gdy jego ojciec bronił barw Galatasaray. Jego pierwszym klubem w CV jest Steaua Bukareszt, z której senior wyjeżdżał, by rozpocząć europejską karierę. Największe doświadczenie zyskiwał w akademii prowadzonej pod patronatem legendy. Potem miał też okazję grać pod wodzą ojca w Viitorulu. – Nazwisko Hagi sprawia, że cała rodzina ma wielu hejterów. Każdy ich błąd jest oceniany dziesięć razy mocniej niż każdego innego. Syn musi być bardzo silny psychicznie, by stawiać czoła wszystkim negatywnym emocjom. Z drugiej strony Ianis dorastał w rodzinie skupionej na piłce nożnej, mającej świetną mentalność i wielkie oddanie dyscyplinie – oceniał Emanuel Rosu, czołowy rumuński dziennikarz.
Hagi junior nie chciał spędzić całej kariery pod kloszem ojca. Gdy stał się pełnoletni, zdecydował się na wyjazd do Fiorentiny. Ianis był oceniany jako piłkarz, który musi poczuć zaufanie wobec siebie. We Włoszech obiecano mu grę, lecz nie dotrzymano pewnych obietnic. Czas spędzony na Półwyspie Apenińskim pozwolił Rumunowi zmężnieć, a przy tym trenować z pierwszą drużyną. Ofensywnie usposobiony piłkarz rozegrał w ekipie Violi ledwie dwa spotkania, ale przyznawał potem, że był to czas, który pozwolił mu na krok w przód.
– Inaczej wyglądał plan, a inna była rzeczywistość – komentował Hagi senior przygodę syna z Fiorentiną. Rumuńskie media donosiły, że transfer młodego piłkarza kosztował Włochów około dwóch milionów euro. Młody pomocnik wrócił do Rumunii. Viitorul, a konkretnie ojciec gracza, miał zwrócić Fiorentinie zainwestowane pieniądze. Ponowny czas spędzony w Konstancy pomógł w odbudowie pewności siebie Ianisa. – Śledziłem go przez trzy lata, starałem się go pozyskać. Gdy nie grał w Fiorentinie, próbowałem wypożyczyć go do Crotone. Ostatecznie jego ojciec sugerował, by wrócił do Rumunii. To duży talent – mówił o Hagim Walter Zenga, który ostatnio prowadził Cagliari.
Cierpliwość Belgów trwała raptem rundę. W styczniu 2020 roku zdecydowano się na wypożyczenie piłkarza do Rangers FC, gdzie ten mógł współpracować z Gerrardem odbudowującym potęgę klubu z Glasgow. I wreszcie doszło do strzału w dziesiątkę. Rumun szybko złapał właściwy rytm. Pierwszego gola strzelił już w swoim drugim meczu. Prawdziwie rozbłysł w Lidze Europy, kiedy strzelił dwa gole Bradze i wydatnie pomógł w awansie do kolejnej rundy.
2 - 2
Fenerbahce
5 - 2
FC Twente
19:00
Bodoe/Glimt/Lazio
19:00
Lyon/Manchester United
19:00
Tottenham Hotspur/Eintracht Frankfurt
19:00
Rangers/Athletic Bilbao
18:00
Zwycięzca SF 2